czwartek, 28 września 2023

Klątwa Herkulesa

 

Pewnego pięknego, popołudnia moja przejażdżka rowerem zakończyła się najechaniem na agrafkę. Serio? Jak można najechać na sterczącą agrafkę? Widać albo ma się takiego pecha jak ja, albo jakiś uczeń pod szkołą pomógł tej agrafce wejść w oponę…. Gwoli przypomnienia tytułowy Herkules to marka mojego jednośladu. Przez to, że postanowiłam ambitnie sprawdzić czy da się pracować na dwa etaty, nie miałam kiedy delikwenta dopchnąć do serwisu… W końcu stwierdziłam, że najpierw zapytam, żeby nie pchać typa na darmo. Sprawa nietypowa, wentyl stary i chcę żeby stary pozostał, co by dwóch pompek ze sobą nie wozić. Ponadto koło tylne, zatem sprawę komplikują przerzutki, jeśli to byłby przód, to za pomocą tutków na Jutiubku jako silna i niezależna kobieta prawdopodobnie bym ogarnęła.

Pan mówi, że jasne, pewnie, zrobi prawie od ręki i że 60 zł będzie mnie to kosztowało. Myślę, sobie ideolo, jak sama dętka kosztuje 30zł to nie ma sensu, żebym próbowała sobie udowodnić, że jako silna i niezależna kobieta potrafię sama wymienić dętkę w tylnym kole.

Po kilku dniach (serio ciężko nawet pół godziny wolnego znaleźć, żeby wpasować się w godziny otwarcia serwisu przy dwóch etatach) w pocie czoła pcham Herkulesa do serwisu. Pół godziny mi to zajęło w pełnym słońcu (o matko bosko jak ja się cieszyłam się, że z górki mam). W serwisie Pan zmienił front totalnie, z 60 zł to się zrobiło momentalnie 160zł i że on takiej dętki nie ma i że mam sama przez neta najpierw zamówić i dopiero przyjść do niego z Herkulesem i że z tydzień mu to zajmie, a najlepiej to żebym kupiła nową oponę u niego ale wtedy to już będzie 360 zł… O nieeee! BTW Gdynia Merida Serwis przy placu Górnośląskim zdecydowanie nie polecam.

Nie pozostało mi nic innego jak w pełnym słońcu pod górkę Herkulesa wziąć na plecy i wtargać z powrotem na drugie piętro do chaty. Byłam tak wkur***, że stwierdziłam, że łaski bez i sama to naprawię. W końcu mam magistra, więc ogarnę, to nie musi być aż tak skomplikowane.

Herkules na swoim kapciu przestał tak kolejny miesiąc, ponieważ okazało się, że przy dwóch etatach ciężko jest znaleźć przestrzeń na zabawę w trzeci etat jakim jest mechanik.

Uzbrojona zestaw łatek z klejem, specjalne plastikowe łyżki do podważenia opony, obejrzałam kilka tutoriali na YT i przystąpiłam do dzieła. Nad opieką merytoryczną tego przedsięwzięcia czuwał telefonicznie brat mechanik z wykształcenia (z tego miejsca jeszcze raz dziękuję). Niegdyś zapalony Beemiksiarz, jeden z lepszych w województwie (dopóki sznurówka mu się w pedał nie wkręciła i nie zakończył kariery na stole operacyjnym z drutem w kości piszczelowej). No cóż sport to zdrowie, a mi dupa urośnie od tego braku Herkulesa.

Przystąpienie do akcji ratunkowej, mojego rumaka, w białej piżamie to był średnio mądry pomysł… Zajęło mi to dwie godziny (co się przy tym naklęłam to aż sama sobie dziwiłam się, że tak potrafię), operacja zakończona sukcesem, pacjent nie przeżył. Gdyby nie to, że za kilka dni muszę iść na badania krwi to chyba jakiegoś drinka nad odstresowanie bym sobie strzeliła. Prawie połamałam paznokcie i klasycznie jak każdy mechanik jedno naprawiłam, drugie zepsułam. Podczas dziesiątego przekręcania Herkulesa z prawego boczku na lewy zapomniałam przytrzymać ster, który postanowił obrócić się o prawie 360 stopni i skosić lampkę (lampka do tego starego gratocia kosztuje 60 zł!). Ręce mam uwalone po łokcie w smarze (czym to zmyć?!). Podłoga w chacie również czarna. Dętka zaklejona profesjonalnie, ale z wentyla powietrze ucieka (wentyl też wymieniłam, z obu ucieka)… Nie wiem co poszło nie tak, ale jako silna i niezależna kobieta znowu muszę pchać Herkulesa do serwisu (tym razem innego).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz