piątek, 14 października 2022

Nauczycielka na Tinderze vol.2

I did it! Przeszłam do drugiej bazy, jeśli chodzi o apki randkowe (wymiana wiadomości i … w sumie to nie tylko wiadomości). Pamiętajcie, robię to dla Was abyście Wy już nie musieli marnować swojego cennego czasu. Niesprawiedliwym tu będzie jeśli… wrzucę Tindera i Badoo do jednego worka. Spędziłam tam tydzień i śpieszę przedstawić swoje wnioski. Jakie różnice zauważam już na samym początku? Ano takie, że w Badoo jest moderacja na określone słowa związane z seksem, zatem użytkownicy wydają się być bardziej taktowni, ponadto nie ma możliwości zrobienia zrzutu ekranu, a jakbyście chcieli nagrać ekran to się robi czarny po przejściu do apki, więc materiał obrazkowy w tym artykule będzie okrojony. 

Tinder… o Panie, tu moderacji nie ma, ale zdjęć w wiadomościach też nie można wysłać. Trafiłam odpowiednio na: fana trójkątów w dowolnych konfiguracjach, amatora wiązania pończochami oraz speca od przebieranek. Odechciało mi się wymiany jakichkolwiek więcej wiadomości, bo w mojej głowie zaczęło się jawić pytanie: Co jeszcze? Zoofilstwo?  Brrr…

Badoo. Myślę, sobie skoro już tu jestem i nawet zapłaciłam za ten tydzień dwie dyszki to zaszaleję i dobrze to spożytkuję, podciągnąć się trzeba nieco we flirtingu. Przeglądam sobie „kawalerów” i nagle takie BUM: On w typie Jakuba Sasaka (jak nie wersja jeszcze lepiej umięśniona, 9/10!) i te włosy… ja nie wiem co ja na starość mam z tymi kudłami (prawdopodobnie podświadomie myślę, że skoro typ ma bujne włosy to znaczy, że nic nie brakuje w jego organizmie, jeśli chodzi o składniki odżywcze, więc wiecie, byłby dobrym kandydatem na ojca przyszłych bombelków). Pierwszy strzał, trafiony, zatopiony, poleciały serduszka z obu stron (sparowało nas), gość też przed chwilą założył konto i okazuje się, że Badoo wysyła za mnie automatyczną wiadomość powitalną po kliknięciu w ikonę wiadomości… Nie tak chciałam zacząć.. no ale trudno. Oj tu poleciał taki flirting, że serio nie podejrzewałam się aż o takie umiejętności. Roboczo został nazwany słodziakiem-dupkiem-małolatem (rozwijając: 8 lat młodszy, piekielnie przystojny i świetnie zbudowany a w głowie tylko bzykanko). Bawiłam się z nim wybornie, pozwólcie, że szczegóły wiadomości zachowam dla siebie. Aż trochę żałuję, że sprawdzam dla Was tylko bazę drugą…

Po tygodniu na Badoo nie spotkałam więcej takich złotych strzałów jak ten pierwszy. Większość obecnych tam mężczyzn jak próbowałam delikatnie flirtować nie potrafiła tego pociągnąć, ciekawe czemu się tu znaleźli…

Był też 26-letni prawiczek, który pragnął pozbyć się ze mną swojego dziewictwa. Mówię, że ja to raczej się bzykam tylko z miłości, on na to: ale ja już się zakochałem:D

Wiadomości od absztyfikantów przyszło naprawdę sporo (ponad 30). Niektórym tak w głowie zawróciłam zdjęciem, że codziennie, jak desperaci pisali wiadomości (to było przerażające) jeszcze inni liczyli, że podam im adres albo chociaż numer telefonu, natychmiast. Trafiło się kilku względnie normalnych, potrafiących w subtelny flirt, mających poczucie humoru i wyglądających przynajmniej 7/10, którzy po kilku dniach pisania kulturalnie proponowali spotkanie, ale były to jednostki nieliczne (5-10%).

Dostałam trzy zdjęcia gołych torsów (o żadne nie prosiłam). Mechanizm działania jest chyba taki: Dostaniesz coś ode mnie to liczę, że też się zrewanżujesz zdjęciem swojej roznegliżowanej klaty. No przykro mi nie ze mną takie numery Badowicze.

Trafił się też jeden delikwent, który powitał mnie tekstem, że żonę już ma, a teraz szuka kochanki…

Najczęściej w życiu nie wychodzi Michałom (użytkowników o tym imieniu jest w obu apkach tylu ile grzybów po deszczu w mazurskich lasach), cechy psychopatyczne z kolei zdradzają Mateusze. Hitem są Panowie, w okularach bądź mający niewyraźne, ciemne zdjęcia profilowe, okazuje się, że mają bardzo niską samoocenę. Odwiedził mnie Jezus i Marek Aureliusz (nie żartuję, spójrzcie na screeny).

Postanowiłam rozszerzyć zakres poszukiwań o inne miasta Polski i wyszło mi, że najbardziej urodziwe chłopaki są na Podlasiu.

Podsumowując przez ten tydzień bawiłam się świetnie, plus 100 punktów do samooceny, a komplementów to ja tyle nie usłyszałam przez całe 32 lata mojego życia (chociaż połowę spędziłam w związkach – a może dlatego?). Humor poprawiony mimo, że alkoholu nie tykałam, jesienny nastrój depresyjny zażegnany. Moje umiejętności flirciarskie podciągnęły się znacznie. Szukanie potencjalnego partnera na Badoo to praca na cały etat (a czasem nadgodziny w porach nocnych) i jest to trochę jak szukanie igły w stogu siana...

Kluczowe w tym wszystkim jest to, że moje powodzenie wcale nie wynikało z ładnej buzi, zgrabnych nóżek czy słusznych rozmiarów biustu a… z racji wykonywanego zawodu, o wpisanie którego apka poprosiła przy założeniu konta. Tak… Dopiero pobyt na Badoo uświadomił mi, że jest coś takiego jak filmy dla dorosłych z udziałem nauczycielek.